Znakomity pomysł Lawrence’a Blocka zaproszenia swoich piszących kolegów do stworzenia własnych opowiadań na kanwie twórczości Hoppera przyniósł interesujący plon. Powstało 17 opowiadań zainspirowanych konkretnymi obrazami, powstałymi w różnych latach od lat 20-tych do 50-tych XX wieku. Wszystkie opowiadania, mimo różnego stylu literackiego, osobowości autorów a także użytych gatunków - od kryminałów, opowiadań obyczajowych, quasi reportaży społecznych a nawet fantazy, coś mocno łączy. Tym łącznikiem, przewijającym się jak nić w każdej tkaninie, jest swoista aura tych obrazów, pełna magii, tajemnicy a nawet ukryta w pozornie spokojnej i banalnej ekspozycji – groza. Oprócz niej jest obecny głęboki smutek i fatalizm, z którego próbują się wyrwać przedstawieni bohaterowie.
Na obrazach widzimy sceny przedstawiające pejzaż Ameryki z lat wielkiego kryzysu - przemoc, beznadziejność, bieda i smutek emanują z postaci i otoczenia. Jest to świat realistyczny, bez upiększeń, brak tu tego co nazywamy urodą i ładnością. Jest za to dojmująca prawda emocji wyrażona w gestach ludzi, banalności i brzydocie otoczenia. Mimo realizmu każdy obraz spowija aura tajemnicy, ukrytej poza konturami rzeczywistości. Ta tajemnica każe domyślać się czegoś więcej i prowadzi oglądającego dalej do odkrywania dalszego ciągu - ale to już jest emocja i wyobraźnia oglądającego. Dlatego te obrazy, jak słusznie zauważył Block są tak inspirujące, tak pobudzają wyobraźnię. Zdają się być otwartą przestrzenią, sceną na którą artysta zaprasza widzów. Ci, którzy z tego skorzystali stworzyli paletę własnych, literackich rozwinięć obrazów i dali pouczającą wykładnię tego, jak wiele może zmieścić się pod niepozorną zdawałoby się powłoką 17 płócien. Uważam, że wszystkie te opowiadania są znakomite. Do mnie osobiście najbardziej przemówiły trzy: brawurowe opowiadanie Jefferya Deavera „Incydent z 10 listopada”, inspirowane obrazem Hotel przy torach. Świetne wykorzystanie obrazu jako znaku rozpoznawczego przy ucieczce szpiega. Bardzo pomysłowe z podtekstem politycznym, inspirowane obrazem Pokój hotelowy opowiadanie „Martwa natura” Kris Nelscott o dokumentalistce linczów pokazujące pełną przemocy Amerykę lat 30-tych. Najbardziej jednak poruszyło mnie swoją wyrafinowaną prostotą a jednocześnie głębią moralną, psychologiczną a nawet filozoficzną z pozoru skromne i pogodne opowiadanie Craiga Fergussona inspirowane obrazem Kościół w South Truro pod tytułem „Rodzinny interes”. Nie tylko świetnie napisane i uroczo przewrotne ale też dające wiele do myślenia. Bardzo też w hopperowskim klimacie utrzymuje się opowiadanie Joe R. Lansdala „Kinooperator”, na podstawie obrazu Kino w Nowym Jorku. Mimo sensacyjnego wątku bardzo dobrze skonstruowane pod kątem ukazania psychiki bohatera.
fSądzę, że pomysł z napisaniem tych opowiadań był znakomity. Dał czytelnikom nie tylko dobrą literaturę i wgląd w prawdziwą Amerykę ale też wykazał mimowolną spójność wizji artystycznej i odbioru tego malarstwa jako głęboko zaangażowanej etycznie i społecznie sztuki. Możemy to bez trudu odczytać mimo tak różnorodnych interpretacji i osobowości autorów opowiadań.
Stanisława Czernik DKK „Liberatorium” MBP w Jaśle