Masuji Ono – japoński malarz, przeszedłszy na emeryturę, próbuje dokonać rozrachunku swojej przeszłości zawodowej i społecznej, obnażając skrywane skrzętnie dotąd, mniej chwalebne okresy i wstydliwe zachowania. Siłą rzeczy musi przenieść się myślami wstecz do okresu, kiedy stawiał kroki jako początkujący malarz pod kierunkiem sławnych i znakomitych mistrzów.
Przed wojną życie kulturalne miast Japonii skupiało się w reprezentacyjnych lokalach, gdzie przy dobrym alkoholu dyskutowano o sprawach poruszających miejscowy świat artystyczny. Panował tam szczególny klimat, który stwarzał artystom „świat ułudy”. Pobudzał go nocny świat uciech w towarzystwie gejsz, śpiewów, tańców, rozrywek i popijawy. Ogólnie panowała opinia, że artyści są „rozpaczliwie naiwni” często z dziecinnym wręcz pojęciem o sprawach tego świata. Życie w okresie działań wojennych niewiele zmieniło z tych przyzwyczajeń. Jedynie zmienił się stan miasta podlegający zniszczeniom wojennym. Jednostki miały wyrzuty sumienia i usiłowały po wojnie wynagrodzić to przyczyniając się do odbudowy kraju poprzez działanie na rzecz odrodzenia i rozwoju artystycznego Japonii. Sam Masuji Ono zrobił to w bardzo decydującej chwili życia jego rodziny a mianowicie w chwili, gdy jego dom odwiedziła rodzina przyszłego zięcia. Z tej okazji mogliśmy poznać niezwykle ciekawe zwyczaje z racji swatania. Wywiad (szczególnie ze strony starającego się o rękę dziewczyny) o rodzinie panny, był wnikliwy i stanowił decydujący argument, by małżeństwo doszło do skutku. Dlatego też wszystkie wcześniejsze wydarzenia, które się kładły cieniem na dobrym imieniu rodziny, stanowiły „języczek u wagi” zawarcia przyszłego małżeństwa. Rodzina panny robiła wszystko by przyjaciele i otoczenie wyrażali się o nich pozytywnie. Bezkompromisowe zachowanie Masuji podczas tak ważnego spotkania było swoistym rodzajem harakiri ponieważ z odwagą przyznał się do wcześniejszych swoich słabości i zaniedbań. Przeważyło to szalę i zdobyło zaufanie przyszłych teściów. Miało to jeszcze jeden dodatkowy walor - pozwoliło malarzowi dokonać rozrachunku z samym sobą i ocenić właściwie własną twórczość.
Barbara Tora, DKK „Liberatorium” MBP w Jaśle