„Muza trotuaru”, „Śpiewająca tragiczka” takie i tym podobne określenia nadawano najwspanialszej piosenkarce francuskiej, ubiegłego stulecia.
W roku 1915 przychodzi na świat Edith Piaf, urodzona przez matkę na chodniku paryskiej ulicy. Wychowywana jest przez dziadków, mając za sąsiadów dom rozpusty prowadzony przez babcię. Prócz wielkiego ubóstwa, Piaf dotyka kalectwo ślepoty. Jakkolwiek w domu nikt nie chodzi do kościoła, ale to babcia zainicjowała pielgrzymkę do św. Teresy z Lisieux, wierząc, że Święta przywróci wzrok wnuczce – co się rzeczywiście stało. Z pewnością pielgrzymka panienek z burdelu i ich modlitwy były ewenementem lecz na pewno ujęły św. Teresę, która sprawiła cud. Katarakta ustąpiła!! Wprawdzie leczyła się wcześniej u lekarza, ale przekonanie o cudzie było pierwszoplanowe. Religijność Edith Piaf miała więc nietypowe korzenie, lecz artystka będzie w życiu wiele razy szukać w niej pocieszenia.
Ale życie jest nieubłagane i wypędza ją na ulicę by śpiewem, do którego ma wyjątkowy talent i zapał, zarabiać na chleb. Wsparta przez opiekunów szybko zostaje zauważona. Nie tyle za sprawą wyglądu, bo jest kruchą i małą istotką, ale z powodu niebywale silnego głosu, interpretacji tekstu, prostoty i skromności. Całe cierpienie ludzi maluje się na jej twarzy. Jej oszczędne gesty i ruchy ciała potęgują wrażenie. Słowa wyrażają ból i nędzę człowieka, które są udziałem słuchającej ją publiczności. Publiczność identyfikuje się z nią i przeżywa.
Piaf szybko się usamodzielnia. Zostaje matką w bardzo młodym wieku. Jednak córeczka umiera a cierpienie jakiego doznała z tego powodu, kolejne zawody miłosne, śmierć ukochanego, wpędzają ją w alkoholizm (co zresztą było normalne w jej środowisku). Miała świadomość, że alkohol ją zabija i próbowała prowadzić najdłuższą walkę swojego życia. Niestety alkohol to wstęp do uzależnień bo już następne – narkotyki rzucają ją na kolana. Przymusowe leczenie nie daje efektów. Piaf to przypadek wyjątkowo ciężki. Popada
w depresję. Tak wyczerpujące fizycznie i emocjonalnie życie (w przeciągu 3 lat przebywała 8 razy w szpitalach i przeszła 5 poważnych operacji) domaga się w końcu odpoczynku. Efekty leczenia są znikome. Jedyne co pozwala jej na nowo powstać to kolejne miłości. Bardzo trafna o niej opinia współczesnych to „Ona nie uwodzi, ona zdobywa. Robi wrażenie odmienionej, stworzonej na nowo przez człowieka, którego pokochała”. Ale wymagania jakie stawia kolejnym miłościom nie są do zaakceptowania przez partnerów i kończą się porażką. Jej ostatnia zdobycz to dwudziestosiedmioletni Grek Theo. Piaf ma czterdzieści siedem lat, ale publiczność kocha ją i akceptuje jej wybryki. Dwadzieścia lat różnicy wieku nie jest przeszkodą w zawarciu małżeństwa. Jest to najbardziej niezwykły mariaż stulecia. Piaf jest szczęśliwa, ma swoje miłości – Theo i publiczność dla której znów śpiewa. Niestety, szczęście trwa krótko, zakończone śmiercią schorowanej artystki – naznaczonej stygmatem cierpienia (co kapitalnie ukazuje zdjęcie na okładce niniejszej książki).
Pozostawiła nam piękne, wzruszające przeboje, które włączyły się do naszego krwioobiegu i trwają w nas.
Barbara Tora DKK Liberatorium MBP w Jaśle