Książka Jakuba Małeckiego „Rdza” jest niezwykle napisana. Z jednej strony podoba mi się jego styl, ale jednak trudno zrozumieć historię opisywanej przez niego rodziny.
W pierwszym rozdziale jest opisana śmierć rodziców małego Szymka, który miał dopiero kilka lat. Rodzice zginęli na przejeździe kolejowym i to stało się przyczyną tragedii życiowej dla dziecka. To było w roku 2002. W drugim rozdziale autor opisuje, co się działo 63 lata wcześniej. Jego rodzina mieszkała wtedy na wsi w drewnianym domu, mieli oborę, gdzie były krowy i klatki z królikami, hodowali kury i sprzedawali jajka. Tak wyglądała wieś przed II wojną światową i dość długo po wojnie. Ja to pamiętam, ponieważ mój ojciec urodził się na Podkarpaciu w Nowym Żmigrodzie. Potem mieszkaliśmy w Jaśle, a w żmigrodzkim rodzinnym domu mieszkała moja ciocia i przez miesiąc wakacji odpoczywałam u niej. Pamiętam do dzisiaj jej dom, oborę, klatki dla królików. Chodziłam z moim wujkiem na łąkę, który kosił trawę i przywoził siano na drabiniastym wozie.
Rok 2016 - wszystko się zmieniło w Polsce i na świecie. Jakub Małecki dostrzega te zmiany. Wg mnie autor powinien opisać wydarzenia chronologicznie. Wydaje mi się, że czytelnicy mogliby wówczas lepiej je zrozumieć i długo pamiętać. Książka przypomina, że w każdej rodzinie są chwile szczęścia i tragedii.
Maria Kantor DKK "Liberatorium" MBP w Jaśle